Artykuł jest przyczynkiem do dyskusji czy nauczanie zintegrowanie spełnia oczekiwania nauczycieli zarówno nauczania początkowego, jaki innych przedmiotów w klasach IV-VI.
Co myślą nauczyciele o nauczaniu zintegrowanym?
Właśnie dobiega końca kolejny rok w nauczaniu zintegrowanym i znowu po wydrukowaniu świadectw opisowych nasuwają mi się refleksje, ciekawe czy innym nauczycielom też? W tym systemie jak dobrze obliczyłam pracujemy już od 5lat.Czas, więc wydaje mi się na refleksje.. Zastanawiam się, od czego zacząć może od tego, co właśnie w wielkich bólach skończyłam od świadectw. Jak wiadomo każde to małe wypracowanie, ratują tylko programy komputerowe przy ich wypisywaniu...... Kiedy usłyszałam o świadectwach opisowych, pomyślałam, że to dobrze, nie będę musiała się zastanawiać nad cyferką tylko napisze co dziecko już umie... I tak sądziłam do momentu, gdy biedny, mały pierwszak w TV z trudem czytał dukając „treść nagrody”, bo tak rozumiem świadectwo dla ucznia, kompletnie nic nie rozumieją z niego. Było mi przykro. Cały rok pracował, męczył się, a tu zamiast zapłaty w postaci czegoś dla niego zrozumiałego, jak oceny cyfrowej, jakieś słowa, które nie zawsze rozumują nawet rodzice. Na świadectwie jest nazwisko i imię ucznia, ale treść jest przeznaczona dla kogoś innego, a to uważam jest niesprawiedliwa. Dziecko jest tu traktowane jak ktoś nieświadomy, dla tego nie do niego jest kierowany pierwszy dokument ważny w jego szkolnej karierze.. Zawsze, kiedy wręczam świadectwa się zastawiam, czy pisząc „liczysz na konkretach” czy to jest prawda, bo świadectwo musiałam napisać w maju, bo jest obowiązek miesiąc przed końcem roku przedstawić rodzicowi proponowaną ocenę, a pisząc „ potrafi wskazać na mapie swoje miasto” czy on jeszcze to umie czy już dawno zapomniał... I te oceny: słoneczka, chmurki, a dziecko już w pierwszej klasie się mnie pyta „a ile by to było 5 czy 4?”Nie wiem, czemu my udajemy, że nie oceniamy a dzieci udają, że nie wiedzą, co dostały. Te dumne hasła, że:”Świat jest całością” i tak go przedstawiamy w nauczaniu początkowy. Ja temu nie przeczę, ale sądzę ,że nauczanie początkowe to fundament, a nie oderwane od całości kształcenia nauczanie. Uważam, że pełni ono rolę służebną w stosunku do dalszego kształcenia, a nie jest ono jedno przedmiotowe i zintegrowanie.. Obecnie w klasach I-III nie ma przedmiotów, ani przerw po 45 min lekcji. Dzieci się tego muszą uczyć w 4 klasie, ze szkodą dla ciebie i nauczyciel. Ile już się nasłuchałam od koleżanek uczących w starszych klasach o tym, jak dużo i to zabiera dodatkowo czasu, aby wyrobić w dzieciach podstawowe nawyki, które jeszcze przed nauczaniem zintegrowanym uczniowie mieli już we krwi. Zamiast przygotować dzieci do pracy w starszych klasach żeby po prostu mogły tylko się zaaklimatyzować i przyzwyczaić, że mają do każdego przedmiotu innego nauczyciela, że przechodzą z jednej pracowni do drugiej w zależności od zajęć, muszą nadrobić to, co nie daje im nauczanie zintegrowanie. Mali uczniowie dodatkowo oswajają się ze stopniami i do tego, że nie ma przerw w klasach, że są zeszyty i książki do różnych przedmiotów. Wiem, że dla dzieci to jest teraz ogromnym wyzwaniem jak i dla nauczycielek klas 4. Staje się ten rok namiastką nauczania początkowego, bo wychowawcy muszą wyrobić przez rok nawyki, na których zdobycie dzieci miały kiedyś całe 3 lata. Interesuje mnie czy jestem odosobniona w swoich spostrzeżeniach, dlatego napisałam ten artykuł i czekam na komentarze i opinie, co inni nauczyciele myślą o tym sposobie nauczania w klasach I-III.
Joanna Sałasińska
|